Często, gdy opowiadam czym się
zajmuję, słyszę „o wybrał(a)bym się na masaż, ale…” no i po tym „ale” oprócz
oczywiście stwierdzeń o braku czasu pojawia się „ale jak to wygląda? Rozebrać
się trzeba?” Dlatego też opiszę tutaj jak wygląda przykładowa wizyta u
masażysty. Przykładowa, gdyż każdy człowiek jest inny, wymaga innej terapii, a także
terapeuci mają różne podejście.
Może zacznę od kwestii
niekoniecznie najważniejszej, a już na pewno nie pierwszej, ale chyba
najbardziej newralgicznej: tak, trzeba się rozebrać do masażu : ) chyba że
przychodzimy na masaż tajski – ten rodzaj masażu wykonywany jest w ubraniu
(wypada zdjąć skarpetki). Terapeuta musi
dokonać badania naszego ciała i o ile testy związane z ruchomością
poszczególnych części naszego ciała na upartego można wykonać w luźnym ubraniu,
o tyle koszulka czy spodnie uniemożliwia pełny dostęp do mięśni i nawet jakby
ktoś się podjął masowania przez ubranie (a widziałem taki przypadek, gdzie pani
wykonywała właśnie taki „ubraniowy” masaż w ramach reklamy gabinetu. Tyle, że
patrząc na ergonomię jej pracy i to, że była to reklama salonu kosmetycznego
czy tam SPA, to za wiele wspólnego z prawdziwym masażem ona nie miała. A
przynajmniej nie powinna mieć), to narobiłby kupę otarć i podrażnień. Ponadto ze stanu skóry (kolor, obrzęk,
ruchomość względem podłoża) można wyczytać nie tylko to, w którym rejonie jest
największy problem, ale także które organy wewnętrzne mogą mieć jakieś dysfunkcje
(o tym będzie w innym wpisie, jeśli ktoś nie chce czekać, to może w google
wpisać „strefy Zacharina-Heada” bądź „unerwienie segmentarne” i zacząć zgłębiać
temat na własną rękę).
Wstyd czy
skrępowanie przed rozebraniem się przy obcej osobie jest naturalny, jednak należy pamiętać, że terapeuta, do którego
przyszliśmy jest oswojony z widokiem ciała i nie jesteśmy dla niego obiektem
seksualnym, tylko kolejną godziną ciężkiej pracy ; ). Tak naprawdę przy pracy
z ciałem nie ma nawet czasu na rozmyślanie jaki to ktoś jest ładny,
brzydki, chudy, gruby czy pryszczaty. W trakcie pracy pełne skupienie jest na wykonywanych technikach i poszukiwaniu
kolejnych miejsc do opracowania, przyczepu mięśni, ich brzuśców czy barier
ruchomości, a nie na tym ile kto ma fałdek i gdzie. Poza tym jedna z zasad
etyki masażu (o zasadach zarówno etyki, stosowanych technik czy bhp w masażu
można przeczytać w innym wpisie) mówi, iż należy przykryć niemasowane części
ciała, więc nie ma obaw, że np. leżąc na plecach w trakcie masażu mięśni
szyi i karku klatka piersiowa będzie odsłonięta. Należy również pamiętać, że jeśli w którymkolwiek momencie poczujemy
się niekomfortowo, należy o tym powiedzieć – komfort psychiczny jest bardzo
ważny w masażu, spięcie, poczucie skrępowania prowadzi do dodatkowego napięcia
mięśni, co w konsekwencji bardzo utrudnia, a wręcz czasem uniemożliwia
osiągnięcie zadowalających efektów terapii. Na pocieszenie powiem, że nawet
jeśli ktoś jest spięty na pierwszej wizycie, to po dwóch – trzech zabiegach sam
bez problemu wyskakuje z ubrań.
A teraz wróćmy do chronologii : ).
Po otwarciu drzwi gabinetu przywita Cię uśmiechnięty masażysta i zaprosi
do środka. Wizyta zacznie się od
założenia karty pacjenta – jest ona różna w różnych gabinetach, ale
zasadniczo najczęściej znajdują się w niej wymienione przeciwwskazania do terapii,
z którymi musisz się zapoznać i podpisać, że żadne z nich nie występuje
(no, chyba że jest inaczej). Następnie zostaniemy zapytani o przebyte choroby,
rodzaj wykonywaj pracy i ogólnie co nas sprowadza, czyli zostanie zebrany
wywiad. Po przeprowadzonym wywiadzie
przechodzimy do diagnostyki. Oczywiście jeśli mamy skierowanie od lekarza,
to i wcześniej otrzymaliśmy od niego diagnozę, jednak dla lekarza diagnozą jest
„rwa kulszowa”, a dla nas czy jest ona spowodowana uciskiem na nerw na poziomie
kręgosłupa, podrażnieniem nerwu kulszowego w którymś miejscu jego przebiegu czy
może występowaniem punktu spustowego w jakimś mięśniu. A może to wcale nie
rwa? Na diagnozę mogą się składać jak wcześniej wspomniałem różnego rodzaju
testy, badanie palpacyjne (czyli rękami) oraz wzrokowe.
Po zdiagnozowaniu przechodzimy do
zasadniczej części terapii – pracy z ciałem. Celowo nie piszę tutaj "masażu",
gdyż tak naprawdę nie wszystkie techniki stosowane w trakcie zabiegu są
masażem, można tutaj na przykład wymieć rozluźnianie mięśniowo-powięziowe,
techniki energii mięśniowej czy rozluźniania pozycyjnego, albo jeszcze inne
metody typu szybkie manipulacje stawów czy manipulacje powięzi. Wszystko
zależy od tego, co jest najlepsze dla pacjenta i co potrafi terapeuta. W tym momencie
wizyty możesz zostać poproszony (a na wizycie u mnie na pewno będziesz ;) ) o
wykonywanie różnych ruchów, czy to ręką, czy to nogą, albo oczami czy regulacją
oddechu (dlaczego tak jest opiszę w innym wpisie).
Po zakończeniu
pracy zostaniesz poinformowany o tym, aby chwilkę poleżeć – ma to na celu „dojście
do siebie”, np. wyrównanie ciśnienia, aby uniknąć zawrotów głowy oraz
najprawdopodobniej zostaniesz poinstruowany, jakie ćwiczenia należy wykonywać w
domu, aby zwiększyć efekty terapii.
I tak właśnie wygląda
przykładowa wizyta w gabinecie masażu. Prawda, że nie ma się czego bać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz