środa, 10 sierpnia 2016

Pierwsza wizyta

                Często, gdy opowiadam czym się zajmuję, słyszę „o wybrał(a)bym się na masaż, ale…” no i po tym „ale” oprócz oczywiście stwierdzeń o braku czasu pojawia się „ale jak to wygląda? Rozebrać się trzeba?” Dlatego też opiszę tutaj jak wygląda przykładowa wizyta u masażysty. Przykładowa, gdyż każdy człowiek jest inny, wymaga innej terapii, a także terapeuci mają różne podejście.
                Może zacznę od kwestii niekoniecznie najważniejszej, a już na pewno nie pierwszej, ale chyba najbardziej newralgicznej: tak, trzeba się rozebrać do masażu : ) chyba że przychodzimy na masaż tajski – ten rodzaj masażu wykonywany jest w ubraniu (wypada zdjąć skarpetki). Terapeuta musi dokonać badania naszego ciała i o ile testy związane z ruchomością poszczególnych części naszego ciała na upartego można wykonać w luźnym ubraniu, o tyle koszulka czy spodnie uniemożliwia pełny dostęp do mięśni i nawet jakby ktoś się podjął masowania przez ubranie (a widziałem taki przypadek, gdzie pani wykonywała właśnie taki „ubraniowy” masaż w ramach reklamy gabinetu. Tyle, że patrząc na ergonomię jej pracy i to, że była to reklama salonu kosmetycznego czy tam SPA, to za wiele wspólnego z prawdziwym masażem ona nie miała. A przynajmniej nie powinna mieć), to narobiłby kupę otarć i podrażnień. Ponadto ze stanu skóry (kolor, obrzęk, ruchomość względem podłoża) można wyczytać nie tylko to, w którym rejonie jest największy problem, ale także które organy wewnętrzne mogą mieć jakieś dysfunkcje (o tym będzie w innym wpisie, jeśli ktoś nie chce czekać, to może w google wpisać „strefy Zacharina-Heada” bądź „unerwienie segmentarne” i zacząć zgłębiać temat na własną rękę).
Wstyd czy skrępowanie przed rozebraniem się przy obcej osobie jest naturalny, jednak należy pamiętać, że terapeuta, do którego przyszliśmy jest oswojony z widokiem ciała i nie jesteśmy dla niego obiektem seksualnym, tylko kolejną godziną ciężkiej pracy ; ). Tak naprawdę przy pracy z ciałem nie ma nawet czasu na rozmyślanie jaki to ktoś jest ładny, brzydki, chudy, gruby czy pryszczaty. W trakcie pracy pełne skupienie jest na wykonywanych technikach i poszukiwaniu kolejnych miejsc do opracowania, przyczepu mięśni, ich brzuśców czy barier ruchomości, a nie na tym ile kto ma fałdek i gdzie. Poza tym jedna z zasad etyki masażu (o zasadach zarówno etyki, stosowanych technik czy bhp w masażu można przeczytać w innym wpisie) mówi, iż należy przykryć niemasowane części ciała, więc nie ma obaw, że np. leżąc na plecach w trakcie masażu mięśni szyi i karku klatka piersiowa będzie odsłonięta. Należy również pamiętać, że jeśli w którymkolwiek momencie poczujemy się niekomfortowo, należy o tym powiedzieć – komfort psychiczny jest bardzo ważny w masażu, spięcie, poczucie skrępowania prowadzi do dodatkowego napięcia mięśni, co w konsekwencji bardzo utrudnia, a wręcz czasem uniemożliwia osiągnięcie zadowalających efektów terapii. Na pocieszenie powiem, że nawet jeśli ktoś jest spięty na pierwszej wizycie, to po dwóch – trzech zabiegach sam bez problemu wyskakuje z ubrań.
                A teraz wróćmy do chronologii : ). Po otwarciu drzwi gabinetu przywita Cię uśmiechnięty masażysta i zaprosi do środka. Wizyta zacznie się od założenia karty pacjenta – jest ona różna w różnych gabinetach, ale zasadniczo najczęściej znajdują się w niej wymienione przeciwwskazania do terapii, z którymi musisz się zapoznać i podpisać, że żadne z nich nie występuje (no, chyba że jest inaczej). Następnie zostaniemy zapytani o przebyte choroby, rodzaj wykonywaj pracy i ogólnie co nas sprowadza, czyli zostanie zebrany wywiad. Po przeprowadzonym wywiadzie przechodzimy do diagnostyki. Oczywiście jeśli mamy skierowanie od lekarza, to i wcześniej otrzymaliśmy od niego diagnozę, jednak dla lekarza diagnozą jest „rwa kulszowa”, a dla nas czy jest ona spowodowana uciskiem na nerw na poziomie kręgosłupa, podrażnieniem nerwu kulszowego w którymś miejscu jego przebiegu czy może występowaniem punktu spustowego w jakimś mięśniu. A może to wcale nie rwa? Na diagnozę mogą się składać jak wcześniej wspomniałem różnego rodzaju testy, badanie palpacyjne (czyli rękami) oraz wzrokowe.
Po zdiagnozowaniu przechodzimy do zasadniczej części terapii – pracy z ciałem. Celowo nie piszę tutaj "masażu", gdyż tak naprawdę nie wszystkie techniki stosowane w trakcie zabiegu są masażem, można tutaj na przykład wymieć rozluźnianie mięśniowo-powięziowe, techniki energii mięśniowej czy rozluźniania pozycyjnego, albo jeszcze inne metody typu szybkie manipulacje stawów czy manipulacje powięzi. Wszystko zależy od tego, co jest najlepsze dla pacjenta i co potrafi terapeuta. W tym momencie wizyty możesz zostać poproszony (a na wizycie u mnie na pewno będziesz ;) ) o wykonywanie różnych ruchów, czy to ręką, czy to nogą, albo oczami czy regulacją oddechu (dlaczego tak jest opiszę w innym wpisie).
Po zakończeniu pracy zostaniesz poinformowany o tym, aby chwilkę poleżeć – ma to na celu „dojście do siebie”, np. wyrównanie ciśnienia, aby uniknąć zawrotów głowy oraz najprawdopodobniej zostaniesz poinstruowany, jakie ćwiczenia należy wykonywać w domu, aby zwiększyć efekty terapii.

                I tak właśnie wygląda przykładowa wizyta w gabinecie masażu. Prawda, że nie ma się czego bać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz